wtorek, 29 września 2015

Czar Czterech Żywiołów




Uwagi wstępne:

• Przetłumaczone artykuły pochodzą z czasopisma DIVA nr 7 (2004) i nr 8 (2005).

• Niektóre słowa czy wyrażenia mogą nieco drażnić ze względu na ich nieobecność w naszym współczesnym polskim języku. Jednakże rozmaite próby stylistycznego wygładzenia "problematycznych" miejsc w tekście uzmysłowiły mi, że musiałabym zrobić to kosztem sedna omawianych rzeczy. Jako przykład podam tutaj słowo "nad-gląd", którego nie da się zastąpić żadnym "wglądem" czy "oglądem", jako że byłaby to już całkiem inna perspektywa.

Widzę głęboki sens w świadomym używaniu rodzimych określeń i osłuchiwaniu z nimi siebie i innych. Kusi, żeby posługiwać się nazwą "energia praniczna" tam, gdzie można po prostu powiedzieć "żywotna". Ale mimo, że "prana" jest pojęciem powszechnym i znanym, to właśnie "żywotna" niesie dla Słowianina natychmiastowe zrozumienie o co chodzi, pozwala w pełni poczuć to słowo, powiązać je z czymś konkretnym, cieleśnie doświadczanym.

Wyjaśnienia odnośnie mojego tłumaczenia niektórych słów z języka słowackiego:

- duševný - duszewny. Bo skoro ciało-cielesny i duch-duchowy, to dlaczego nie dusza-duszewny? Słowo jest zrozumiałe i proste. "Duszny" niestety jakoś automatycznie wywołuje dość nieprzyjemne skojarzenia, nie będę więc używać tutaj tego słowa (aczkolwiek w kontekście treści artykułu mogłoby zostać odczytane bez tych negatywnych konotacji).

- rozjímanie - za-dumanie w sensie: medytacja. Dlaczego nie po prostu medytacja? Dlatego, że nie jest to rodzime słowo, a więc pozbawione jest dla nas mocy obrazotwórczej. Celowo też piszę za-dumanie, z łącznikiem po przedrostku "za". Jest to takie moje wzmocnienie, zrobione po to, żeby unaocznić, że ZA-dumanie i ZA-myślenie, to proces odbywający się bez dumania, czyli bez udziału umu (rozumu) i aktywnego myślenia; stan poza rozumowaniem.

- živa - słowo pojawiało się już wielokrotnie na tych stronach, ale nie zawadzi jeszcze raz przypomnieć. Żywia - pisana z wielkiej litery - to słowiańska bogini, Bogini Karmiąca. To samo słowo, zapisane z małej litery to nazwa zjawiska, siły - w tym przypadku siły żywotnej, w naukach Wschodu nazywanej praną, w Chinach energią Chi. Rosjanie posługują się nazwą "żiwatma" (a więc siła "żiwotna" plus sanskryckie nawiązanie do atmana). W tłumaczeniach używam za Žiarislavem nazwy żywia, czasami żywia-żywotna.

- vzduch - słowacka nazwa żywiołu powietrza. Podobnie jak  w języku rosyjskim, gdzie powietrze to vozduch. Żeby podkreślić związek tego żywiołu z DUCHEM, będę czasami używać podwójnej, polsko-słowackiej nazwy: powietrze-vzduch.

- dúha - czyli aura. Dúha to po słowacku tęcza. Tak się składa, że i u nas zachowało się to stare słowiańskie określenie tęczy - denga. Nie ma powodu, żeby upierać się przy "aurze", skoro możemy użyć rodzimego określenia. Jedno, czego mi brakuje w polskim odpowiedniku to jakaś taka duchowa lekkość słowackiej dúhy - niczym świetliste wielomastne tchnienie. Dlatego skłaniam się ku podwójnej nazwie: denga-dúha - i niech każdy weźmie sobie z tego, co mu lepiej do duszy przemówi.

- prameň - źródło. Mowa tu o trzech źródłach (centrach) energetycznych człowieka. Pierwsze znajduje się w brzuchu, pod splotem słonecznym - Žiarislav pisze wówczas o źródle pasowym (splot słoneczny) lub żródle woli/siły, drugie jest sercowe czyli źródło czucia, a trzecie czołowe, źródło widzenia.

 -----------------------------------------------------------------------------------


CZAR CZTERECH ŻYWIOŁÓW


DROGA ZGODNOŚCI DUSZY, DUCHA I CIAŁA.

DOGA ŚWIADOMA, LECZĄCA, BEZPIECZNA.

DROGA ŚWIATŁA, ŻYWII, [S]POKOJU I KRASY (PIĘKNA).


Oto podtytuły książki "Czar Czterech Żywiołów" Mira Žiarislava Švickiego, która w 1998 roku przedstawiła proste i skuteczne wskazówki, w jaki sposób osiągać i utrzymywać duchową, duszewną i cielesną równowagę. Ponieważ książki nie ma już w sprzedaży, dzielimy się krótko i zwięźle podstawami przedstawionego tam ćwiczenia, za-dumania, medytacji.

Jest to święte, światłe zespolenie, jako że żywioły są przejawami jedynej świętej żywotnej siły - żywii. Ziemia i Woda to żeńskie, a Ogień i Powietrze-Vzduch to męskie żywioły.

Pozycja ciała podczas ćwiczenia przypomina postać żywiołów.

Duchowy stan zależy od duchowego oczyszczenia za pośrednictwem żywiołów; duszewny od czuciowego nastrojenia się na za-dumanie i od duchowego uwolnienia, oswobodzenia i przyjmowania żywii.

Czar Czterech Żywiołów działa najskuteczniej, kiedy ćwiczenia wykonywane są rano i wieczorem przed jedzeniem, w jakimkolwiek miejscu, byle nic nie zakłócało nam spokoju.






Pozycja wyjściowa


Klęczycie a zarazem siedzicie. Kolana u mężczyzn oddalone od siebie na dwie dłonie, u kobiet nieco bliżej. Dłonie położone na udach. Palce nóg skrzyżowane, pięty od siebie, kręgosłup wyprostowany, oczy rozluźnione, zapatrzone w dal (do nikąd). Wstrzymanie, zatrzymanie oddechu; dostajecie się do stanu przyrodzonego, wolnego od myśli i poczuć, jedynie z dobrem i żarem w sercu; czas poza czasem.






ZIEMIA


Z pozycji wyjściowej dłonie i czoło połóżcie na Ziemi tak, żeby źródło [energetyczne] czołowe połączone było z Ziemią. Wstrzymajcie myślenie, oddychajcie spokojnie, pomału. Żółte światło prześwietla dengę-dúhę - waszą świetlną powłokę. Niesprzyjające siły, wszystko co wam ciąży, co was trapi i boli - oddajcie Ziemi, poproście ją aby to przyjęła. Przyjmijcie jej pozytywne właściwości - trwałość, odporność (wytrzymałość), stałość, zrównoważenie, wytrwałość, pewność, niechwiejność, niezawodność.





WODA


Z pozycji wyjściowej kładziecie się do wodo-równej; leżycie na brzuchu, z dłońmi na ziemi, patrzycie przed siebie. Oddychacie głęboko, spokojnie, światło dengi-dúhy żarzy się  jasnozielono. Wyobrażając sobie rzekę, zmywajcie z siebie niesprzyjające siły. Uwolnijcie się, wszystkiego się pozbądźcie. Pozwólcie przepływać w was żywii, spławiać nieczystości, wyrównywać nierówności. Napełnijcie się czystością stworzenia, świętą cieczą, silną swoją słabością, przepuszczalnością, pojętnością. Nasiąkajcie jej dobrymi właściwościami: czuciowością, wrażliwością, delikatnością, prze-wodzeniem, wyrównywaniem, (g)ładzeniem, ład-nością, przyjmowaniem, ożywianiem.





OGIEŃ


Z pozycji wyjściowej ręce aż do oporu do tyłu, kręgosłup napięty niczym łuk, głowa do góry, spojrzenie do nieba. Oddech szybszy, wyraźniejszy, światło żarliwe, jasnoczerwone. Zrobiwszy głęboki wdech, wyciągacie ręce ku górze. Głowa się skłania do tyłu, pełny wydech prosto w górę, oddech wyobrażajcie sobie jako duchowy płomień. Nad sobą wyobraźcie sobie mocne Słońce. Czujecie ciepło; duchowym ogniem spala się w was wszystko to, co nieprzyjazne, niedobre, co nie jest wam właściwe. Przebudzajcie w sobie: ognistość, żarliwość, śmiałość, zdecydowanie, rychłość, ukierunkowanie, dokładność, niezwłoczność, chwilowość, pomysłowość, zapał-zachwyt-entuzjazm, obrazotwórczość, zamaszystość-energiczność, czuciowość. Dbajcie o to, żeby w was zostawał wzbudzony duchowy ogień. 





POWIETRZE



Wydechnijcie namiar wszystkich żywiołów. Łagodnie zgięte ręce ułóżcie tak, żeby były niedaleko ciała; dłonie na wysokości serca skierowane do przodu. Kręgosłup prosty, pierś umiarkowanie wydęta. Oddech świeży, światło błękitne jak niebo. Pomału, głęboko wdychajcie światowego ducha. Zwróćcie uwagę, jak was oczyszcza. Pozostałości duchowych zabrudzeń pomału wydychajcie. Odczuwacie duchowość świata, ładzicie się z wszechobecną żywią-żywotną. Pozwólcie, żeby was owiewał powiew światowego ducha. Wdychajcie dobre właściwości powietrza-vzduchu: lekkość, nad-gląd (spojrzenie z wysoka - z powietrza), prężność-sprężystość, świeżość, przystosowalność, wszechstronność, wesołość, radość, bystrość, wzniosłość. Ręce połóżcie na sercowe źródło [energetyczne], przegrzejcie je, utrwalcie wszystkie żywioły w sobie, w kręgu. Żywia w was zostaje, pomnaża się, wzmacnia was, posila.





CZTERY ŻYWIOŁY
- odpowiedzi na pytania dotyczące ćwiczenia -



• Svetlomila (dalej S): Czy to ważne, żebyśmy podczas ćwiczenia 4 Żywiołów wyobrażali sobie kolory? Nie wystarczy, że poczujemy się połączeni z żywiołem? Jakbyśmy w części tym żywiołem byli...

            Žiarislav (dalej Ž): Kiedy się ćwiczy 4 Żywioły albo się jest w tej mudrze, bardzo ważne jest, żeby ją odczuwać/pojmować według własnego przyrodzenia. Oznacza to więc, że kiedy istota z przyrodzenia (z natury) bardziej czuje aniżeli widzi - ważne, aby tę Ziemię, to Powietrze-Powiew-Wiatr-Vzduch, albo Ogień czuła, a nie nastawiała się na siłę na kolory, jeśli jej przyrodzenie jest o wiele mocniejsze w czuciu w tym czasie. Mówię "w tym czasie", bo to się może z czasem zmienić.
            Z kolei ktoś, kto odczuwa poprzez światło i obrazy, powinien Cztery Żywioły - ich żywię -  odczuwać według swojego przyrodzenia, pozwalając rozlegać się światłom. Dotyczy to najczęściej istot "ognistszych" i tych z silniejszym wewnętrznym ogniem. Taki ktoś może się się bardziej koncentrować na barwo-światłach. Może to się nawet dziać częściowo kosztem pozycji.
            Ważne, aby "ognista" istota, będąc w nierównowadze (są stany, że jest mało wody, a w otoczeniu jest zbyt wiele ognia, żeby mogła być równowaga), żeby taka istota (w zasadzie za pomocą ogniowych zdolności) mogła się podczas ćwiczenia 4 Żywiołów rozwijać poprzez widzenie wody - spokojnej powierzchni jeziora; być może nawet w pozycji wody nie leżąc. Także w samej mudrze, która jest cielesna, duchowa i duszewna jednocześnie, może taka istota (z świetlanym-ogniowym nadaniem) odczuwać bardziej poprzez obrazy niż czucie jako takie.
            Wyobrażenie. Często się dzisiaj tego w różnych ćwiczeniach używa: "wyobraźcie sobie to, wyobraźcie sobie tamto" - te wyobrażenia nie są jakimś celem samym w sobie. Można powiedzieć, że to są już czary. Że taki człowiek czaruje. Kreśląc* w wyobraźni obrazy, wkreśla się - łączy z żywiołem - w omawianym wyżej przypadku ognista osoba z żywiołem wody.

* gra słów: čaro-czar oraz čiara-kreska/linia, čiarať-kreślić/kreskować/bazgrać

• S: Można by rzec, że chodzi o to, abyśmy się tym żywiołem stali...

            Ž: Abyśmy się z nim zduszyli - złączyli. Złączyli w duszy. My się dosłownie nie staniemy żywiołem Ognia - całkowicie - bo w zasadzie, jako istoty ludzkie, nie możemy żyć tylko w jednym żywiole. Jesteśmy w czterech żywiołach, poruszamy się w czterech falach. Możemy odczuwać ich więcej, ale ograniczmy się tutaj do tych czterech podstawowych. My jako istoty ludzkie nie staniemy się dosłownie żywiołem Ziemi, bo gdybyśmy tego dokonali, to byśmy się dosłownie żywiołem Ziemi stali. My się z nim tylko łączymy. Stajemy się... mnogim przenikiem (śmiech). Ale nie pomnożoną Ziemią. Podobnie Ziemia w żadnym wypadku nie może się stać naszym pomnożeniem. My się z nią łączymy. Ona jest w nas, my w niej, ale w dalszym ciągu jesteśmy połączeni także z pozostałymi żywiołami, z całym kołem.
            U podstaw ćwiczenia 4 Żywiołów leży to, że tą przyrodzoność mamy w sobie. My nie musimy ćwiczyć 4 Żywiołów, żebyśmy w nich byli. My w nich jesteśmy. My w nich tylko utwierdzamy swoje duszewne jądro, o które potem możemy się oprzeć. Kiedykolwiek, gdy jest dużo Svaru-Żaru, możemy go zgasić Wodą, gdy jest dużo Wiatru, możemy się upewnić w Ziemi i odwrotnie, gdy jest dużo Ziemi, możemy się stać lżejszymi dzięki Powietrzu. A gdy jest dużo Wody, możemy się oświeżyć Ogniem żywym. My tym właśnie tylko umacniamy nasze dusze. Stajemy się silniejszymi i delikatniejszymi, pojętniejszymi, ruchliwszymi - co tylko [w danej chwili] potrzebne.
            Wszystkie istoty - świadomie bądź podświadomie - wyrównują się w ramach tych żywiołów. Ci jednak, którzy kroczą ścieżką Wiedy i takim czy innym sposobem dokonują tego wyrównywania, robią to w sposób bardziej świadomy. Ćwicząc 4 Żywioły prędzej znaleźć można wyjście [z niesprzyjającej sytuacji, niedobrego stanu].
            Tak więc - dlaczego? W czym tkwi mądrość? W tym, że powtarzamy dobre rzeczy. Głupio postępujemy, powtarzając rzeczy złe. Powtarzać powinniśmy tyko to, co jest mądre. A więc w gruncie rzeczy codzienne praktykowanie mudry jest - nazwijmy to tak - dobrym nawykiem, w  odróżnieniu do złego nawyku (nałogu), będącego głupotą. Lub - żeby wyrazić się w sposób bardziej wiedomy - małowiedą, małoświadomością, niewiedą, nieświadomością.
            Ćwiczenie 4 Żywiołów - to nie jest nic sztucznie wykombinowanego. Na przykład ludzie przyrodni [czyli nie odcięci od przyrody i swojego przyrodzenia], kiedy ich nachodzi ból, w sposób przyrodzony sami robią mudrę: skulą się. Gdy ich ogarnia zachwyt/entuzjazm - ogniowy, świetlisty - wyciągają ręce w stronę nieba. Taka przyrodzona pozycja to też wynurzanie się z wody. Tak robi i pies - wyciąga się, napręża. I kot też tak robi. I jogini tak robią. Pozycję Powietrza-Vzduchu możemy zobaczyć na krańcach słowiańskiej (i dawniej słowiańskiej) ziemi, a także u Indian w Ameryce. Jest to wszechobecnie. Kultury nie muszą tego jedna od drugiej odpatrywać. Wystarczy, że istota umocni się w swym przyrodzeniu a pozycja przyjdzie sama. Gdyby cała ludzkość wyginęła, a po milionie lat znowu by się pojawiła na świecie - znów by coś podobnego powstało.

• S: Jaka jest rozsądna długość ćwiczenia? Jak to oszacować?

            Ž: Kiedy istoty po raz pierwszy wykonują to ćwiczenie, na przykład na naszym zgrupowaniu, kiedy Žiarislav to z nimi wykonuje - to ile to trwa? - takie jedno koło czterech Żywiołów? 5 minut? Powiedzmy że tyle. To jest mniej więcej tyle czasu, ile zajmuje zapalenie papierosa bez pośpiechu. Nikt wtedy tych 5 minut nie uważa za stratę czasu. Jak ktoś wieczorem myje zęby i nogi - trwa to 5 minut.

• S: Nie pytałam dlatego, że by mnie to czasowo obciążało, ale...

            Ž: Rozumiem, rozumiem. To była tylko taka wstawka.
            Patrzcie. W ciągu tych pierwszych pięciu minut ćwiczenia nie stało się nigdy tak, żeby ktoś tego nie odczuł. Widzę żywię wokół istot. Widzę, że nikt nie jest wówczas w słabym stanie. I po oczach i po twarzach i po żywii i po sercu widać, że to odczuwają. W ciągu tych 5 minut, kiedy się oddają owemu wszechświatowemu kołu czterech żywiołów, nabierają siły. Nabierają mocy widzenia i czucia, rozszerzają się im zdolności pojmowania.
            Najpierw - i w tym tkwi cała umiejętność - nie przebijać otoczenia swoim Ja, lecz zamiast tego potrafić się rozpłynąć. Zrozumieć, a potem, jeśli trzeba - już w stanie świadomym - rozkręcić moc perną [Žiarislav dzieli moce na ładną (od imienia Łady) czyli delikatną, żeńską oraz perną (od imienia Peruna) czyli mocną, męską]. Ta wszakże w tym stanie nie jest uderzeniowa, lecz staje się lecząca. Jest to coś podobnego do naciśnięcia nerwu w miejscu gdzie boli, a ta boleść znika. To naciśnięcie jest właśnie perne, ale mądre, nie niesie więc za sobą ciężkości lecz radość, dobre lecznicze działanie. Rówinież przy ćwiczeniu 4 Żywiołów trzeba się temu oddać.
            Na jak długo/krótko można się w ogóle czemuś oddać? Czasami wystarczy minuta. Może nawet nasz ochronny duch podpowie: "Idziesz na pociąg, zrób to teraz króciutko, albo wspomóż swoje odczuwanie/pojmowanie jeszcze jakimś innym sposobem." I zrobimy to króciutko.

• S: Da się więc ćwiczyć tylko w duchu?

            Ž: Da się to TEŻ w duchu ćwiczyć. Da się też tak, że zrezygnujemy z pozycji wyjściowych i robimy tylko żywioły - Ziemia - z Ziemi do Wody - z Wody do Ognia - z Ognia do Powietrza. Wszystko to może trwać pół minuty. Tyle ile się czeka na światłach, żeby przejść przez jezdnię. Kiedy nie muszę czekać, przejdę bez straty czasu. W obu przypadkach to już jest tak krótki czas, że w ogóle o stracie czasu mówić nie sposób.
            Teraz, kiedy już omówiliśmy kwestię "braku czasu", zastanówmy się nad długością ćwiczeń. Bo oczywiście pół minuty ćwiczymy w sytuacjach awaryjnych. W normalnych okolicznościach, gdy nie musimy się spieszyć, robimy to tak, jak nam samo przychodzi. Ciężko powiedzieć, jak długo. Ktoś może ćwiczyć i pół godziny. Może zrobić jedno koło, potem drugie i trzecie. Jak serce dyktuje. Chodzi o to, że ta mudra ma pewne konkretne pozycje - te pozycje są dość określone, chociaż każdy może je do siebie indywidualnie przysposobić. Co się jednak tyczy czasu ćwiczenia - jego długość powinna wynikać z wiedzenia - z wiedzy, do jakiej widzenie/czucie was przy-wiedzie. Bo prawidłowo 4 Żywioły robi się właśnie podążając za tym przewodem [czucia i świadomości czyli duszy i ducha]. A duch i dusza [razem] są jednym. Są Duszem.*
            Albo też dzieje się podczas tej mudry tak, że Dusz jednoczy się z ciałem, ciało staje się jego częścią. Tak naprawdę istoty nie dzielą się na ciało i duszę [dualizm], jak nam przez 1000 lat wmawiano. Ale wróćmy do tego, że ciało staje się częścią ducha. Ciało jest... powiedzmy Ziemią, bardziej ziemskim [materialnym] przejawem żywii a więc ducha. Tak więc dusza jest częścią ciała. Nie przeciwieństwem. Nie mamy tu do czynienia z dualizmem - dusza kontra ciało. Jest to właśnie koło. Nasza żywia przejawia się w duchu, duszy i ciele. W Duszu i w ciele. Gdyby nie było żywii, nie byłoby ciała. Gdyby nie było ducha, nie byłoby ciała. Inną rzeczą jest, że kiedy już pojawia się ciało, tam już duch być musi. Kiedy [np. podczas ćwiczenia] poddajemy się przewodnictwu czucia i świadomości, wówczas duch jednoczy się z duszą. Świadomość z czuciem. Świadomość - czyli przeważnie właściwość ducha. I czucie - czyli przeważnie właściwość duszy. To się jednoczy.
            Mam w sowie pewną świadomość, że łączę się z żywiołem i mam pewną świadomość co będzie następować, ale o tym nie myślę. Mogę się temu oddać tak samo pięknie, jak wtedy, gdy śpiewam piosenkę i mam świadomość, co będzie za chwilę, ale nigdy o tym nie myślę, bo to przychodzi samo.
            A może i przyjdzie nieco inaczej, niż zakładaliśmy. Nie wadzi. Może nam się przydarzyć, że te 4 Żywioły zaćwiczymy w innej kolejności. Też nie wadzi. Albo, że pozycja będzie inna. Może i tak być. Może nas do tego przywodzić. To nie jest błąd. Podobnie, kiedy śpiewamy piosenkę i zaśpiewają się nam inne słowa - to nie błąd. Po prostu powstaje pieśń na tę chwilę. Tak więc nie można powiedzieć komuś: "źle to ćwiczysz!". Początkowo może nie wiedzieć jak wyprostować kręgosłup - czyli jak ustawić go w przyrodzonej acz skrajnej pozycji, ale gdy żywia się napręży, to człowiek ten już będzie wiedział, że tak się da i że może to jeszcze ulepszyć. Słowo "ŹLE" w ogóle nie powinno padać, kiedy kogoś uczymy.
            Tak więc właśnie, kiedy pojawia się pytanie - jak długo ćwiczyć? - podstawą jest oddać się duszy i duchowi - czuciu i świadomości pod przewodzenie. Raz to może być minuta, innym razem dziesięć. Jak nam to przychodzi. Jak nas przez to niesie Dusz. Stałe przewodzenie to trwały stan Dusza, czyli taki, gdy stale mamy duszę i ducha w jednej całości, w kole.
            A kiedy już nastaje DUSZ... no... powiedzmy, że ten "osobisty" (lecz w tym sensie nie może być osobisty, bo to już jest... Dusz) - wówczas zlewa się on, jednoczy z WSZEDUSZEM Wszechświata. Oddzielony duch nie może się zjednoczyć z Wszechświatem, bo nie jest zjednoczony z duszą, a ta jest właśnie córą Wszechświata. Duszę wytwarza właśnie duch, a tchnienie ducha świadomości wychodzi z duszy. Tak więc musi być zjednoczenie Dusza "osobistego" u żywej istoty. A kiedy to zjednoczenie się ziszcza, wówczas Dusz jednoczy się z Wszeduszem. To jest ten stan, kiedy Ja to już nie Ja, ale Ja to Wszeduch. Kiedy przebijam otoczenie swoim Ja, wywyższam swoje Ja nad wszystko pozostałe albo nad wszystkie zjawiska i inne istoty - Dusz nie nastanie. I to jest właśnie ten czar. Dlatego stajemy się delikatniejszymi i wrażliwszymi podczas ćwiczenia 4 Żywiołów. Podczas tego czaru, tego koła, tej mudry.

* Dusz - nazwa ducha i duszy połączonych razem.

• S: Trzeba to ćwiczenie zakończyć - ukotwiczyć w źródle serca?

            Ž: Nie trzeba. Ale dobrze, żeby się ta siedziba czucia na koniec posiliła. Žiarislav po 4 Żywiołach ćwiczy jeszcze zwykle posilenie trzech źródeł: wiedomego widzenia w miejscu czoła, woli w pasie [splocie słonecznym] i czucia w sercu. Jasne, że nie jest to niezbędne, ale i tak można. Ono [serce] już wcześniej się posila. Podczas łączenia się z Ziemią wzmocniliśmy nogi, pas. Podczas Ognia posililiśmy źródło czołowe na nad głową - połączenie żywii ze swargą. Natomiast podczas Wody wzmocniliśmy odpowiednie fale w tułowiu. Kończymy Powietrzem-Vzduchem - w płucach, aż wreszcie w sercu, które także jest otoczone vzdusznymi płucami. Właśnie dlatego żywioł Powietrza zostawiamy na koniec. Zanim (z rosyjskiego) przyszło do nas słowo vzduch, używano nazwy "powietrze". Vzduch to nowe słowo i związane jest ze słowem "duch". To dobre słowo dla ćwiczenia 4 Żywiołów. Vzduch. Zwróćmy uwagę na fakt, że serce jest otoczone płucami. Płuca wypełniają się vzduchem a serce jest siedzibą czucia i stale bijącym bębenkiem. Chciałoby się powiedzieć, że ten bębenek jest perny, ale to właśnie tam czucie jest największe. W tym pernym sercu jest nieskończona ładność. Czujemy w sercu. Ćwiczenie nie musi się tam kończyć, ale może. Kiedy zakończymy je właśnie tam, to tak jakbyśmy na koniec powiedzieli, że Żywioły zostaną w duszy. Nawet gdyby świadomość się zmieniła, tak w duszy to zostanie. Świadomość się oczywiście ciągle troszkę zmienia. Ale dobrze jest, kiedy niektóre rzeczy pozostają stałe, pewne, ziemskie. Niczym żywioł Ziemi. Są rzeczy, których możemy się zrzec. Ale zrzec się świętych żywiołów jest w zasadzie cieleśnie niemożliwe. Nie możemy żyć bez ciepła, bez ziemi i bez powietrza.

• S: Zdarza mi się czuć przemęczenie. Przypuszczam, że powinnam wtedy bardziej ćwiczyć Ogień. Zwykle dzieje się jednak tak, że pomaga to podczas wykonywania ćwiczenia, ale potem dalej jestem tak samo zmęczona. Czy to możliwe, że zmęczenie jest już tak wielkie, że nawet ćwiczenie nie pomoże i może lepiej byłoby wtedy zwyczajnie pójść spać?

            Ž: Dla orzeźwienia lepiej jest ćwiczyć więcej wiatrowych żywiołów i jednocześnie mniej wodnych (ładnych). A więc mniej Ziemi i Wody, a więcej Ognia i Powietrza.

• S: Nie wystarczy sam Ogień?

            Ž: Możemy wszystko. Ale nacisk kładziemy te ruchliwsze, a więc na Powietrze i Ogień. Musimy też liczyć się z tym, że jak już będziemy tę mudrę robili długo, tak czy inaczej nastrajamy się na odetchnięcie (wytchnienie, uspokojenie).
            W chwilach znużenia należy więc powiedzieć sobie: zrobię co się da, ale nie będę niczego robić na siłę. Pobudzę żywię, niech to idzie, a kiedy skończę, upewnię się jeszcze w pasie/splocie słonecznym. Często ludzie udręczają się swoją pracą. Wykonują ją w stanie znużenia. Trwa strasznie długo i nie jest potem dobra. Podobnie rzecz ma się z nauką i z wieloma innymi czynnościami. O wiele lepiej jest powiedzieć sobie: zrobię co się da w dobrym przebudzonym stanie a potem przerwę. Potem pójdę odpocząć, za-dumać się, spać. Jak pernie to pernie, a jak ładnie to ładnie. W stanie zmęczenia już to rozdzielamy.

• S: Możemy też robić krótkie przerwy w pracy...

            Ž: Możemy.
            Możemy też jak szaleni zatańczyć 4 Żywioły, kiedy jesteśmy zmęczeni. A jak potem nadejdzie zmęczenie, wtedy już po prostu wy-ładzamy. Bo jak ćwiczymy 4 Żywioły w stanie wielkiego zmęczenia, może się zdarzyć tak, że w pozycji Wody zaśniemy. Żywioł Wody. W wielkim zmęczeniu może się nam przydarzyć, że duch się nastroi właśnie na to, co jest dla niego najlepsze. Może być, że w takim stanie, kiedy dusza jest zjednoczona z duchem - no, powiedzmy, że bardziej  (śmiech) - nastroimy się na sen, na odpoczynek lub wolne za-dumanie. Wówczas już to przebudzenie nie będzie takie silne. W to trzeba wówczas celować. Robić, tyle tylko, że wiem, że potem będę ładzić. Ładnymi żywiołami - Ziemią i Wodą.

• S: A jak jest taki stan, że człowiek jest z jakiegoś powodu bardzo zdenerwowany i stale o czymś myśli? Wciąż do niego wraca coś, co się stało, albo myśli jak coś rozwiązać, a kiedy chce ćwiczyć, zwyczajnie nie może się na ćwiczeniu skoncentrować. Czy powinno się ćwiczyć mimo to? Przecież ćwiczenie powinno być wykonywane w radości, prawda?

            Ž: Wtedy możemy sobie 4 Żywioły wyśpiewać. W przypadku silnego czuciowego bodźca, który nie daje się - nazwijmy to tak - stłumić, a już na pewno nie wymazać, możemy sobie w prosty sposób pomóc piosenką. "Żywa jest żywa woda, żywy jest wietrzyk-vzduch, żywa jest matka Ziemia, żywy jest ognia duch." Albo możemy sobie pomóc w ten sposób, że sobie te żywioły zatańczymy. Albo, że się powalimy na ziemię i tę Ziemię [ziemię jako część ćwiczenia] zrobimy po prostu się po niej tarzając, tocząc. Pomyślmy na przykład o tańcu "Ovčí zdych" [rytualny taniec wykonywany przez baców] - najzwyczajniej w świecie mamy w naszym przyrodzeniu i w naszej słowackiej/słowiańskiej kulturze te wszystkie metody. Niegdyś ludzie pojętni, czujący - oddawali temu całe ciało. Jak się nie da w spokoju ćwiczyć mudry, tak możemy paść na ziemię, oddać się ziemi zupełnie, objąć ją albo pobębnić po niej. Krótko mówiąc, przyglądając się swojej duszy, kiedy już to (u)czucie nijak się stłumić nie da, można je [jak stopień głośności w sprzęcie grającym] podkręcić jeszcze bardziej, rozwinąć. Ale sposobem - nazwijmy go - bezpiecznym. A potem można poszaleć: podczas Powierza-Vzduchu można zaśpiewać, podczas Ognia krzyczeć. Można i wejść w konary drzewa, albo po prostu objąć drzewo. Jeśli ćwiczymy w domu, możemy podczas robienia Ziemi objąć poduszkę albo coś innego. Krótko mówiąc, coś zrobić - jak czucie, to czucie. Nie grać jakiegoś uduchowionego, skoro nie możemy ochłonąć. Tzn., że kiedy mi się na przykład kołacze po głowie jakiś radiowy przebój, nie zatrzymam go wmawiając sobie "niczego nie słyszę, niczego nie słyszę!", bo go stale słyszę, stale mam go w głowie. Mogę jednak zaśpiewać sobie inną piosenkę. Inną - taką, którą uważam za duchapełną i z jej pomocą tamten "przebój" przebiję.
            Nie znaczy wcale, że to coś, od czego nie możemy się uwolnić, a co nas trapi w sercu, w czuciu, w świadomości - że to coś trzeba stamtąd wymazać. Ale kiedy będziemy ciągle w matni tej rzeczy, nie będziemy mogli sobie z nią poradzić. A jeszcze przy okazji pokomplikujemy wszystko inne. Dlatego potrzeba się odosobnić. Potrzeba wypełnić się Powietrzem, spojrzeć na wszystko z powietrza - z wysoka. Poprzelatywać sobie jeszcze wszystkie trudności duszy. Albo nie trudności - powiedzmy raczej, że przestrzenie duszy. Nad-gląd - pojrzenie na kłopot z wysoka pozwala rozeznać się, w jaki sposób da się go rozwiązać. Może stwierdzimy nawet, że to w ogóle nie jest takie ważne. Że to tylko jedna rzecz, którą musimy rozwiązać na naszej drodze - ale wcale nie jedyna, bo możemy mieć więcej takich właśnie rzeczy, przez które się właśnie przegryzamy, albo przelatujemy ponad nimi, albo przepływamy przez nie... A potem jesteśmy mądrzejsi. W żadnym wypadku nie powiedziałbym, że trzeba przerwać za-dumanie, kiedy nie wiemy, jak się przez to przegryźć. Zaraz chcieć czegoś innego, kiedy nie wiadomo jak opanować jedno? Co robimy, kiedy nie wiemy, jak przejść przez przeszkodę jednym sposobem? - szukamy innego sposobu. Nie będziemy przecież stać. (Wykrzyk:) Nie poddawajcie się!

• S: A co, jeżeli zasypiam? Tu, przy mikrofonie?

            Ž: Możemy go wyłączyć i za-dumać się w 4 Żywiołach (śmiech). Proszę bardzo...



Ziemia

Woda

Ogień

Powietrze


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz