Osobiście rozumiem postęp jako wynalazek, rozwój, osiągnięcie lub
uszlachetnienie czegoś, dokonane:
- z poszanowaniem i dbałością o przyrodę oraz rządzące nią prawa,
- z poszanowaniem i dbałością o odrębność kulturową danej społeczności oraz
- z poszanowaniem i dbałością o zdrowie i kondycję energetyczno-duchową
ludzkiej istoty.
Cieszy, że jest już spora grupa
ludzi, pracujących nad nowymi rozwiązaniami, które nie obciążałyby środowiska i
nie wpływały negatywnie na zdrowie człowieka. Niestety wciąż jeszcze wielu
patrzy mniej lub bardziej krótkowzrocznie. Byle było szybciej, łatwiej,
wygodniej, więcej, wydajniej... "Poprawia" się więc i wyzyskuje
przyrodę, niszczy regionalizm, ogranicza człowieka. O skutkach chemicznie
"ulepszonej" żywności nie wspominając.
Nie chciałabym się tu rozwodzić o
rzeczach oczywistych, takich jak degradacja środowiska czy właśnie owa skażona
żywność i jej wpływ na organizmy żywe. Warto
przyjrzeć się (ścisłemu, jak się okazuje) powiązaniu tych zjawisk z degradacją kultury, duchowej wartości oraz
wspólnotowości.